Pachnie równie pięknie jak płatki ucierane na surowo a ma
mniej cukru i nie trzeba przechowywać jej w lodówce. Poszperałam w książkach i
zamieniłam trzy przepisy w jeden, modyfikując proporcje do własnych potrzeb.
Konfitura ma mniej cukru i jest
odpowiednio winna, czyli wszystko co lubię.
Składniki:
25 dag oczyszczonych płatków róży ( cukrowej, damasceńskiej,
stulistnej, pomarszczonej ), 35 dag cukru, 2 cytryny, żelfix 3:1, woda.
Płatki przebieramy, usuwamy porażone i brzydkie. Następnie z płatków odcinamy dolną, jaśniejszą
część ( z plamką olejkową ) i dopiero wtedy odmierzamy 25 dag. Wyciskamy
sok z 1 cytryny. Płatki skrapiamy sokiem ( cytryna utrwala kolor ) i
ucieramy w makutrze lub moździerzu, aż puszczą sok. Chodzi o to aby je
porządnie zbić. Przekładamy do szklanego naczynia ( np. słoika ), zasypujemy
cukrem i lekko mieszamy. Naczynie przykrywamy ściereczką i pozostawiamy do
następnego dnia ( w temperaturze pokojowej ). Po 24 godzinach płatki przekładamy
do emaliowanego rondla. Wyciskamy sok z drugiej cytryny, wlewamy do szklanki i
dopełniamy do pełna wodą ( ma być 250 ml płynu ). Wodę z cytryną wlewamy do
róży, mieszamy, wsypujemy żelfix i zostawiamy na 10 minut. Po tym czasie rondel
stawiamy na palniku, konfiturę zagotowujemy, zmniejszamy ogień i gotujemy, mieszając, jeszcze 4-5 minut. Różę
przekładamy do słoiczków, zamykamy i ustawiamy na 15 minut do góry dnem, aby słoiczki się
odpowietrzyły. Konfiturę do wystudzenia trzymamy „pod kocykiem” aby wieczka dobrze się zassały.