Według tego przepisu najfajniej wychodzą owoce nasturcji,
które są już bardzo dojrzałe. Smakują wtedy jak marynowany pieprz, przełamany
smakiem rzodkiewki. Dojrzałe owoce mają lekko brązowy
kolor, są twardsze i bardziej pieprzne od tych zielonych. W książkach piszą aby
zbierać tylko młode owoce, ale z gustami się nie dyskutuje, a człowiek uczy się
całe życie ;-). Przerobiłam już
wszystkie opcje: marynowane pączki kwiatów, młode owoce jak i te dojrzałe. W
każdej wersji nasturcja smakuje trochę inaczej. Myślę, że aby wyrobić sobie
własną opinię najlepiej poeksperymentować i spróbować każdej opcji. Polecam bo
są naprawdę dekoracyjne w formie i oryginalne w smaku. A smak ten jest zdecydowany, ostry i taki "konkretny". W poniższym przepisie używam marynaty 5%. Kapary można również zalewać marynatą 3%, przepis tutaj.
Nie podaję źródła przepisu, ponieważ wiele lat temu wpisałam go do kajetu
z przetworami i nie pamiętam już z jakiej książki pochodził.
Składniki:
Owoce nasturcji, ziarna pieprzu, ziele angielskie, goździki,
sól.
Zalewa:
1 szklanka wody, 1 szklanka octu 10%, 2 łyżki cukru.
Owoce nasturcji dokładnie płuczemy, i osączamy na
sicie. Następnie wrzucamy do miski i
obficie przesypujemy solą, przykrywamy i odstawiamy w chłodne miejsce ( np. do
lodówki ) na 24 godziny. Po tym czasie nasturcję wyjmujemy z lodówki, odcedzamy
na sicie ( nie płuczemy ) i rozkładamy owoce do małych słoiczków. Na dno każdego słoiczka kładziemy 1 ziarenko
ziela angielskiego, 1 goździk i 2 ziarenka pieprzu. Składniki zalewy
zagotowujemy i wrzącym płynem zalewamy kapary. Słoiczki zamykamy, ustawiamy do
góry dnem i chowamy „pod kocyk” aby się szczelnie zassały. Nie ma potrzeby
pasteryzować.