Niestety, w naszym klimacie nasturcja ginie jesienią, po
pierwszych przymrozkach. Wielka szkoda bo roślina ta jest jadalna, bardzo
smaczna i nigdy się nie nudzi. Hoduję ją dla kwiatów, liści i przede
wszystkim dla owoców. W książkach zalecają aby zbierać tylko młode i
niedojrzałe owoce a ja wolę te starsze o pieprznym smaku. Uważam, że wraz z
dojrzewaniem zyskują na smaku. Są wtedy twardsze, bardziej pikantne i takie
właśnie lubię. Coś jak połączenie kaparów z marynowanym pieprzem.
Składniki:
50 dag owoców nasturcji, 1 średnia cebula ( lub 7 małych szalotek ), 2 listki laurowe, 5 ziaren ziela angielskiego, 3-4 listki estragonu,
ocet winny 6%, 20 dag soli.
Owoce nasturcji dokładnie płuczemy i osuszamy, przesypujemy
solą i przykrywamy. Odstawiamy w chłodne miejsce na 24 godziny. Po tym czasie
owoce odcedzamy z solanki, zalewamy 2% octem i ponownie odstawiamy na dobę. Aby uzyskać ocet 2%, mieszamy ocet z wodą w proporcji 1:2 ( 1/3 szklanki octu z 2/3 szklanki wody ). Po 24 godzinach kapary ponownie odcedzamy i przekładamy do słoiczków. Przygotowujemy 3% zalewę, gotując 1/2 szklanki octu winnego z 1/2 szklanki wody. Do marynaty dodajemy przyprawy oraz obraną i pokrojoną w plastry cebulę ( lub szalotki ). Zalewę gotujemy ( pod przykryciem ), na małym ogniu przez kwadrans i odcedzamy ( przyprawy wyrzucamy ). Wrzącą marynatą zalewamy kapary, słoiki zamykamy i ustawiamy do góry dnem. Stosujemy tutaj metodę suchej pasteryzacji czyli słoiczki wkładamy pod kocyk aby miały cieplutko i trzymamy, aż wystygną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz